sobota, 28 września 2013

Rozdział 14

*
-Hm… To jak myślisz, co kupić Nadii? –zapytał Kamil gdy jechaliśmy autobusem, ponieważ Kamil nie miał prawa jazdy, a ja swój samochód zostawiłam w domu.
-Szczerze to nie wiem…Co właściwie…- przerwał mi kolejny fan.
-Mogę prosić pana o autograf?
-Jasne, spoko- uśmiechnął się Kamil. Cena bycia piłkarzem- rozpoznawalność.
-Fajną ma pan dziewczynę- mruknął nieśmiało fan.
-Hahhahahaha, boże.- wybuchłam śmiechem.
-To nie moja dziewczyna młody. –wyjaśnił zakłopotany Kamil.
-Aha, przepraszam.
-Nic się nie stało- zaśmiałam się. Fan, zadowolony autografem odszedł.- No więc, co myślisz o jakieś ładnej biżuterii?
-Dobry pomysł… Wiesz co, przypomniałem sobie coś.
-Co?
-Jej urodziny są dzień wcześniej niż nasza 2 rocznica…
-Gratuluje, zapomniałbyś.
-Sorry…
-Mam pomysł, jedziemy do Galerii Dominikańskiej. Wysiadamy.- mruknęłam i pobiegliśmy do tramwaju.
-Gdzie jedziemy?
-Zobaczysz. Mam genialny pomysł.
-No dobra, ufam Ci…
*
10 minut później byliśmy już w na miejscu.
-Chodź no… -pociągnęłam go za rękę, gdy zatrzymał się koło nowego modelu Mercedesa.
-Ale no…
-Wiem, że jest cudowny, ale mieliśmy kupić prezent dla Nadii.
-No tak.- mruknął.
*
-Apart? Serio? Co to za pomysł?
-Skoro Nadia ma urodziny, a niedługo rocznica, to możesz zrobić jej grawerowany naszyjnik, na przykład takie serduszko.- wskazałam na delikatny łańcuszek z złotym serduszkiem.
-Świetny pomysł!- zawołał rozentuzjazmowany. –Jaki napis?
-Nie wiem, coś w stylu „kocham Cię, Kamil”
-Hahha, głupia- uśmiechnął się.
-Pomóc w czymś?- zapytała ekspedientka. Z jej pomocą szybko zaprojektowaliśmy prezent.
-A więc jutro już będziesz mógł go odebrać.- uśmiechnęłam się.
-Dzięki za pomoc, serio.- powiedział i dał mi buziaka w policzek.-Idziemy do Maca?
-Haha, jasne… Ale czy ty nie możesz? Trener nie był by szczęśliwy…
-Oj tam, trener nie widzi!- uśmiechnął się szeroko i pociągnął mnie w stronę Mac Donalda.
*
-Dzięki za pomoc.- powiedział Kamil gdy doszliśmy już na przystanek.
-Nie ma za co.- uśmiechnęłam się.-O, mój autobus już jedzie.- mruknęłam.
-No to pa.- przytulił mnie, a ja wsiadłam do autobusu.
*
Następnego dnia rano, dowiedziałam się, że mamy z Alą odwołane zajęcia, z powodu jakieś wizytacji.
-To co robimy? Dzięki bogu, jeden dzień mniej Baśki…
-Może jakieś małe zakupy, a potem odwiedzimy chłopaków?- zaproponowałam.
-O tak, świetny pomysł!
Na zakupach spędziłyśmy około 2 godzin.
Obładowane nowymi ciuchami i kosmetykami, pojechałyśmy na Oporowską.
-Heeeej!- zawołałam stojąc na murawie.
-Siema!- krzyknął Mati. –Gdzie Alę zgubiłaś? -zaśmiał się.
-Ej wiesz że nie wiem…
-A ja wiem!- zawołał Amir. -Tam!- wskazał na schody do recepcji.
Ala stała z Robertem. Całowali się.
-Uuuuuuu!- zawołali Paweł i Kamil.
-Jezu jak słodko…- rozczuliłam się.
-Zrobię im zdjęcie. – zawołał Adam i szybko wyjął telefon.
-Wyślij mi, wyślij!- poprosiłam. Zdjęcie szybko znalazło się na facebooku.
-Gratuluję- przytuliłam Alę kiedy wreszcie zeszła na murawę.- Szczęścia kochana.- przytuliłam ją.
-Dziękuję, wreszcie jestem szczęśliwa.-uśmiechnęła się.- I mam nadzieję, że Lena zaakceptuje Roberta…
-Na pewno.- uśmiechnęłam i poszłam na trybuny.
*
-Jak tam było wczoraj z Kamilem? Macie prezent?
-Mamy. Dzisiaj Kamil musi go odebrać, mam nadzieję że Nadii się spodoba.. -mruknęłam.
-A wiesz że ty i Kamil byliście na jakimś plotkarskim szmatławcu w Internecie?- zaśmiała się Ala.
-Jezu nie…
-Tak.
-Weź, jakoś mnie to nie interesuje… Wiesz, że Śląsk będzie kogoś sprzedawał?
-Niee…Ciekawe kogo…
-Mam nadzieję że Johana…- mruknęłam pod nosem.
-Ja też mam taką nadzieję.-powiedziała Ala.-A właśnie Liluś jest sprawa.
-No mów o co chodzi.-uśmiechnęłam się.
-Więc tak...pomogłabyś mi w przeprowadzce?
-Gdzie Ty się przeprowadzasz? -udałam że nie wiem o co chodzi.
-No jak to gdzie. Do Roberta przecież. Lilka głupolu.. -zaśmiała się Ala.
 -No wiem przecież żartowałam tylko. Jasne że Ci pomogę. To kiedy?
-Hm..teraz by było najlepiej. Robert mi dał klucze.. więc wystarczy teraz tylko pojechać do Waldka po rzeczy.-odpowiedziała Ala.-No i musimy najpierw pojechać po Lenkę.
 -No dobrze. To jedziemy.-zadecydowałam wyciągając z torebki kluczyki od auta. Chwilkę później pojechałyśmy po Lenkę do przedszkola a następnie do mieszkania Waldka po rzeczy Ali i Leny.
-Mamusiu co się dzieje? -zapytała Lenka widząc że pakujemy rzeczy do samochodu.
-Słonko...-Ala usiadła obok Lenki.-Chodzi o to że...wiesz że mamusia rozstała się z tatą. Dlatego nie mieszkamy już razem a tymczasowo mieszkałyśmy u wujka Waldka. No ale teraz mamusia ma nowego chłopaka...tak Roberta ,i się do niego wyprowadzamy. Wiem to trochę skomplikowane, ale kiedyś na pewno zrozumiesz.-wyjaśniła.
-Cyli...jak Ty mas nowego chłopaka to on telas będzie moim nowym tatusiem?
-Jak będziesz chciała...-uśmiechnęła się Ala.
-Tiaaak! -ucieszyła się Lenka i wsiadła już do samochodu.
-Widzisz Ala, Lenka w pełni zaakceptowała Roberta. Nie masz sie czym martwić.-rzekłam.
 -Mam nadzieję że teraz wszystko sie ułoży i będzie tylko lepiej...
-Na pewno. Zobaczysz. -przytuliłam ją mocno. Pół godziny później pojechałyśmy do mieszkania Roberta. Pomogłam Ali wszystko poukładać pożegnałam się z nią i pojechałam do domu.
-Debilu! -od razu kiedy weszłam do domu usłyszałam krzyki Rafała. Chwile później o mało co nie oberwałam pilotem od telewizora.
-Jezu co tu się dzieje? -jęknęłam.
-Ten imbecyl zżarł mi ostatnie ciastko! -krzyknął Rafał wskazując na Łukasza.
-Boże jak dzieci.. -westchnęłam i odłożyłam torebkę na wieszak. -A Kasia gdzie? I Piotruś?
-Na zakupach.-oznajmił Rafał.-A właśnie! Sprzedają Voskampa. Do Holandii.
-Co.. co.. serio? -jakoś nie dotarło to do mnie w pełni.
-No tak. Śląsk sprzedaje Voskampa .-powtórzył tym razem Łukasz.

 -O JEZU! Muszę jak najszybciej powiedzieć to Ali! -zawołałam i pobiegłam do mojego pokoju po laptopa. Włączyłam skype, Ala była akurat dostępna więc nacisnęłam zieloną słuchawkę i do niej zadzwoniłam.

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 13.

-Weź Alka przecież Robert nawet na nią nie spojrzy.Na nią.Na Baśkę?Hahahah spokojnie.-rzekła
Lila.
-Może i masz rację..idziemy dziś na trening?Tylko najpierw musiałybyśmy odebrać Lenkę z
przedszkola.
-Jasne że idziemy,akurat kończymy zajęcia o tej samej porze więc nie ma problemu.
-No to okej.-uśmiechnęłam się.-Dobra ja spadam na zajęcia.Widzimy się później.-odrzekłam
i poszłam na kolejny nudny wykład.
Dwie godziny później,po skończonych zajęciach pojechałyśmy po Lenkę do przedszkola a
następnie udałyśmy się na trening.
-Dawno Gabi nie widziałam...-powiedziała Lila siadając obok mnie na trybunach stadionu na
Oporowskiej.
-A ja ją ostatnio spotkałam.Mówiła mi że podobno będzie też chodziła do nas na uczelnię.
-Seerio?-zdziwiła się.
-No tak mi powiedziała.
-No to zajebiście,przynajmniej będzie ktoś normalny a nie Baśka czy Monia...-westchnęła.
-Dokładnie..
-Jezu Kamil oddaj mi mojego korka..-jęknął Paweł.
-Chciałbyś.-szczerzył się Dankowski.
-Oddaj mi korka!-tym razem wrzasnął Uliczny i rzucił Kamila swoim klapkiem (xdd)- Ty..Ty..
Ty...KLAPKU!
-Ałaaaaa!-krzyknął Kamil kiedy oberwał w głowę.
-Hahhahahahahahaha KLAPEK DANKOWSKI!-Rafał ze śmiechu aż spadł z ławki rezerwowych.
-To nie jest śmieszne pacanie.-mrunkał Kamil.
-Ależ jest.-odpowiedział Przemek śmiejąc się pod nosem.
-Boże co za debile..-zaśmiała się Lila.-A może Kamilowi jest teraz smutno?
-Właśnie.-powiedział Dankowski udając obrażonego.
-No..-odpowiedziała Lilka i zeszła na boisko pogadać z Kamilem.Kątem oka zauważyłam nieco
zazdrosną minę Tadzia.Lenka była zajęta bawieniem się lalkami więc ja poszłam z nim
pogadać.
-Tadziu...nie masz być o co zazdrosnym.-powiedziałam.
-Wcale nie jestem.-odburknął.
-Przecież widzę.Nie martw się Lilce na Tobie zależy więc nie masz być o co zazdrosnym.
-Naprawdę?-piłkarz lekko się zdziwił.
-No tak.Znam przecież własną przyjaciółkę.-uśmiechnęłam się.
Nagle wzdłuż boiska zaczął jeździć Mateusz z Rafałem na skuterze.
-Fajny skuter.-powiedział Tomek.
-Gdyby to jeszcze był mój..-zaśmiał się Mati.
-A czyj on niby jest?
-Kuby.-odpowiedział Rafał poszukując wzrokiem bramkarza.
*Następnego dnia*
-Ala a o co chodziło wczoraj Tadziowi?Że jakiś taki naburmuszony cały trening był..-zapytała
Lila kiedy spotkałyśmy się na jednej z przerw.
-Aa był lekko zazdrosny.
-Hahaha co?
-No był zazdrosny,jak widział że dobrze dogadujesz się z Kamilem.
-Boże co za debil.Przecież ja się tylko z nim przyjaźnię.-Lila złapała się za głowę.
-No wiem przecież.Ale powiedziałam mu później że nie ma być o co zazdrosnym.
-Ech..-westchnęła.
-A Ty jakie masz plany po szkole?-zmieniłam temat.
-Kamil po mnie dziś przyjeżdża.I chyba miałam mu pomóc wybrać prezent urodzinowy dla jego
dziewczyny,więc idziemy do miasta.A Ty?-uśmiechnęła się.
-A ja..hm...w sumie też miałam iść do miasta...z Robertem...bo mam coś przymało ciuchów.
-Haha jak zwykle.-zaśmiała się Lila.
-Oj nie przesadzaj.Wcale nie zawsze.
-Jasne.Dobra ja spadam na resztę zajęć.Widzimy się po.-powiedziała i poszła w swoją
stronę.
A więc po lekcjach razem z Lilą wyszłyśmy z budynku szkoły.Za nami oczywiście podążyły
Baśka i Monia.Postanowiłyśmy nie zwracać na nie uwagi.
-Cześć Aluś.-na widok Roberta od razu poprawił mi sie humor.
-Heej.-usmiechnęłam się szeroko i go przytuliłam.-To co?Jedziemy?
-Tak,tak.
Nagle przede mną pojawiła się Baśka.Jak zwykle wyglądała okropnie.Krótka spódniczka,krótka
bluzeczka,do tego kozaczki i toooona tapety na twarzy.
-Mmmmm hej przystojniaku..-pisnęła Baśka do Roberta dziwnie się przy tym szczerząc.
-Ratunku!Potwór!-krzyknął obrońca i mometnalnie podbiegł do Kamila.
-Japierkurwadole Baśka weź idź stąd.Nie widzisz że nikt Cię nie lubi?-byłam poprostu
zażenowana jej zachowaniem.
-Sama stąd idź!-prychnęła.-Zobaczysz że Robert będzie mój.
-Chciałabyś.
-No zobaczymy.
-Ty jebana dziwko,wypierdalaj mi stąd zanim Ci przyjebię!-już miałam ochotę przyjebać
Baśce ale Lila mnie powstrzymała.
-Odpuść Ala.-westchnęła.
-Aaaaaaaaaaaa!-pisnęła Baśka.-Złamałaś mi tipsa!-ponownie pisnęła i odbiegła w stronę Moni.
-Hahahha gorzej niż z Pawłem.-zaczał się śmiać Kamil.
-Ona wgl jest chora.-powiedziała Lilka.-Kamil chodź idziemy po ten prezent.-To do jutra
Ala!
-No do jutra.-zawołałam do odchodzącej w drugą stronę przyjaciółki.-Hm...Robert musimy
jeszcze pójść po Lenkę do przedszkola.-powiedziałam ubierając bluzę.
-No to idziemy.-odpowiedział uśmiechając się do mnie.

środa, 18 września 2013

Rozdział 12

~oczami Ali ~
*
To już dzisiaj. Rozprawa sądowa przeciw Johanowi. Byłam niesamowicie podenerwowana. Dzięki bogu wspierała mnie Lila.
-A jak się nie uda? Lilka co będzie wtedy? Będę musiała się ukrywać przed Johanem?- jęczałam wtulona w ramię przyjaciółki.
-Uda się. Na pewno! Mamy poważne dowody i świadków- Rafała, Sebastiana, Roberta, ja będę zeznawać, masz zaświadczenie ze szpitala, wygramy kochanie
-Dziękuję, że mi pomagasz…
-Czego nie robi się dla przyjaciół…- Lilka uśmiechnęła się.
Chwilę później sędzia zawołał nas na salę.               
*
-Nie daruję Ci tego dziwko! Pożałujesz!- krzyczał Johan.
-Oskarżony, proszę się uspokoić.- zaoponował sędzia.
-Nie uspokoję się kurwa! Ta dziwka zabiera mi córkę!
-Zostaje pan ukarany karą porządkową w wysokości pięciu tysięcy złotych.
-Co? Pojebało cię?!
-Zaraz opuści pan salę rozpraw- to uciszyło piłkarza. –A teraz prosimy pannę Lilianę Gikiewicz.
Lila podeszła do barierki.
-Co pani wie o kłótniach państwa Voskampów?
-Oni nie są małżeństwem Wysoki Sądzie. A więc, Johan był agresywny często wobec Ali, nieraz zdarzało mu się ją uderzyć, kilka razy nawet przy ludziach, kiedyś doszło do tego, że uderzył swoją córkę, a ostatnio pobił Alę aż wylądowała w szpitalu. Zwykły skurwiel.
-Panno Gikiewicz, proszę uważać na słowa!
-Przepraszam bardzo. Johan nie potrafi panować nad emocjami. Jest po prostu niebezpieczny, kilka razy w wyniku jego napadów agresji, inni ucierpieli.
-Na przykład?
-Między innymi ja.
-Dobrze, czy ma panna coś więcej do powiedzenia?
-Nie wysoki sądzie.
-A więc proszę usiąść. –Lila usiadła koło mnie. Było widać że zeznawanie bardzo ją zestresowało.
-Teraz poproszę pana Milę.- Sebastian podszedł do barierki.
*
Wszystko szło bardzo szybko, i tak jak Lila powiedziała, argumenty były po naszej stronie.
W końcu sędzia udał się na naradę. Siedziałam jak na szpilkach, nie mogłam się doczekać.
Drzwi Sali otworzyły się. Wreszcie sędzia wrócił.
-Pozwany, pan Johan Voskamp,  zostaje pozbawiony praw rodzicielskich.
-Co kurwa?! Jak to?! Alka, zabiję Cię!
-W związku z pańskim zachowaniem, ma pan również sądowy zakaz zbliżania się do pani Włodarczyk i córki. Również zostanie pan obciążony kosztami procesu sądowego.
-Ja pierdole! Pożałujesz tego!- Johan zerwał się z miejsca, ale ochroniarz go powstrzymał.
-Boję się go, Lilka – jęknęłam.
-Nie ma czego kochanie.- przyjaciółka objęła mnie ramieniem.
*
-Udało się?- zapytał zatroskany Robert który czekał przed salą rozpraw.
-Tak! -krzyknęłam szczęśliwa.
-To świetnie.- zawołał i przytulił mnie.
-Uuuuuu- szepnęła Lilka która nagle znalazła się koło mnie.
-Ty nie rób „uuuuuuuuuu” tylko zajmij się Tadziem.- zaśmiałam się.
-Weź mi o nim nawet nie wspominaj…-warknęła.
-Co się stało?- zapytałam zdziwiona.
-Nie ważne, wkurzył mnie. Idiota.
-Spokojnie…nie chcesz mówić, to nie mów. –uśmiechnęłam się.
-Jedziesz ze mną?
-Nieee… jadę z Robertem.
-Aaa, to miłego dnia życzę. –Lilka uśmiechnęła się i poszła do swojego samochodu.
*
Po tym jak Robert mnie odwiózł, poszłam po Lenkę do przedszkola.
-Mamusia! A gdzie tatuś?
-Tatusia nie będzie.
-Dlaczego?- mała lekko posmutniała.
-Kiedyś ci wytłumaczę…A teraz idziemy na plac zabaw? –uśmiechnęłam się i wzięłam córkę na ręce.
-Taaak!
*
Wróciłyśmy późnym wieczorem. Obie byłyśmy zmęczone i od razu poszłyśmy spać.
Rano odwiozłam córkę do przedszkola i pojechałam na uniwersytet.
Zajęcia były strasznie nudne…
W przerwie spotkałam Lilę.
-Heeej kochana!- przytuliłam ją.
-Cześć. Jak tam zajęcia?
-Nudne…-mruknęłam.-A twoje?
-Fuj.-jęknęła Lila pokazując mi swoje dłonie.
-Jakie ładne! Co narzekasz?
-Uczyliśmy się nakładać tipsy żelowe, okropne!
-Ale są całkiem ładne kochana- uśmiechnęłam się.
-Muszę je nosić 2 tygodnie. Potem będziemy uczyć się je zdejmować. Czuję się jak Baśka.
-O wilku mowa.
-O nie!- jęknęła Lila.
-Widziałam Cię wczoraj z Menzelem, tym no, ze Śląska…-prychnęła Baśka.
-I co z tego?- wtrąciła Lilka.
-Nie z tobą rozmawiam, idiotko.- warknęła Baśka i odepchnęła moją przyjaciółkę.
-Nie pozwalaj sobie, dziunia!- gdybym jej nie złapała, to Lilka już by przywaliła Baśce.
-Okej, wreszcie mogę dokończyć-prychnęła Baśka. –To z tego, że on i tak będzie mój! Jesteś za brzydka dla niego! On będzie mój.- zaakcentowała swoje słowa pstryknięciem tipsów i odeszła.
-Robert z Baśką?! Hahahah, ja nie mogę!- Lilka pokładała się ze śmiechu.

-A weź, brak słów.- mruknęłam niezadowolona. 

niedziela, 15 września 2013

Rozdział 11

Z dedykacją dla Maicona :3 
Przez cały trening Robert nie mógł się napatrzeć na Alę.
-Patrz na Roberta- szepnęłam Kasi na ucho.
-Uuu… wpatrzony w Alę jak w obrazek…- obie wybuchłyśmy śmiechem. Ala tylko popatrzyła się na nas dziwnie, jednak nic nie mówiła.
Po treningu Alka na chwilę podeszła do zarządu a ja z Kasią, Lenką i Piotrusiem czekaliśmy na nią przez wejściem na boisko.
-Jezu, co ona tam tak długo robi?

piątek, 13 września 2013

Rozdział 10.

Następnego dnia za poradą Lilki poszłyśmy do prawnika w sprawie odebrania Johanowi praw
rodzicielskich.Załatwiłyśmy wszystko w godzinę,a następnie miałyśmy zamiar udać się na
uczelnię złożyć papiery na studia.
-Liluś,myślisz że dobrze robię?-zapytałam przyjaciółkę,bo sama nie byłam tego wszystkiego
pewna.
-Bardzo dobrze.Nie możesz pozwolić żeby Johan terroryzował Ciebie i Lenę.Niedługo to
wszystko się skończy i będzie dobrze.Zobaczysz.-jak zwykle Lila umiała poprawić mi humor.
-Może i masz rację...ale przecież on będzie się mścił.
-Nic Ci nie zrobi.A jak tak to wtedy jeszcze bardziej sędzia po Twojej stronie kochana.
-Dziękuję Ci.
-Za co?-zaśmiała się.
-Za wszystko.Za to że mi tak pomagasz..sama nie poradziłabym sobie z tym wszystkim.
-Nie masz za co dziękować.Poprostu jesteś moją przyjaciółką i chcę dla Ciebie jak najlepiej.
-Maaamusiu,a pójdziemy później na trening?-zapytała Lena.
-Hm..myślę że tak.-uśmiechnęłam się.-Tylko pozałatwiamy wszystkie sprawy i możemy iść.Co
Ty na to Lila?
-Dobry pomysł.
Nie myślałayśmy nawet że tak szybko nam to wszystko pójdzie.Niespełna pół godziny później
szłyśmy już w stronę boiska treningowego na Oporowskiej.
-Dzień Dobry trenerze!-zawołałyśmy w stronę Stanislava Levego.
-Witajcie dziewczyny!-uśmiechnął się do nas serdecznie.
-No dobra.Więc tak.-zaczęła Lila siadając na ławce rezerwowych.-Pojutrze mamy pierwsze
zajęcia na uczelni.
-Taak.Od 9 do 14. Akurat zawiozę Lenę do przedszkola i przyjadę po nią po zajęciach.
-Mnie taki plan pasuje.Mamy nawet zajęcia w podobych godzinach więc jakby Ci się któraś
lekcja przedłużyła to ja odbiorę Lenkę.O nic się nie martw.-powiedziała Lila.
-Ooo spoko.Ale myślę że z tym nie będzie problemu.-rzekłam.
-Haha nie wierzę...-zaśmiała się Lila odwracając się.-Kasia!
-O jezu Kaasia!-powiedziałam i obie przytuliłyśmy się do przyjaciółki.
-Ala..Lila..jak ja Was dawno nie widziałam!-cieszyła się.
-Kiedy wróciłaś?-zapytała Lila.
-A dziś rano.Tylko że przyszłam dopiero teraz bo musiałam pozałatwiać kilka spraw.I jak
zwykle zresztą musiałam nawrzeszczeć trochę na Rafała.-zaśmiała się.
-Co znów zrobił?
-Pozapominał oczywiście kilku rzeczy na trening.Niedługo pierdoła zapomni głowy.
-Hahha nie zdziwiłabym się gdyby tak było.-odpowiedziałam
-Cjocja Lila!-ucieszył się na widok Lili,Piotruś synek Kasi i Rafała.
-Piotruś!-przytuliła go mocno.
-Czeźć Lena.-powiedział.-Patś mam piłke!Pogjamy?
-Oczywiścje!-pisnęła Lenka i odbiegli trochę od nas i zaczęli się bawić.
-No dziewczyny opowiadajcie co wgl u Was słychać.-zaczęła Kasia.
-A jakoś leci...-powiedziała Lila.
-No no!Lilka kręci z Tadziem!-nie mogłam się powstrzymać żeby tego nie powiedzieć Kasi.
-Debilka...-mruknęła Lila.
-Jaka debilka?Ja tu prawdę mówię a nie.
-Oo Liluś no to szczęścia.-powiedziała Kasia i ja przytuliła.
-No dzięki...-syknęła i zmierzyła mnie wzrokiem.
-Nie ma za co.-uśmiechnęłam się.
-A co u Ciebie Ala?Jak sprawa z Johanem?
-No dziś poszłyśmy do prawnika w sprawie odebrania mu praw rodzicielskich.To był pomysł
Lilki i myślę że dobrze zrobiłam...niedługo będzie po wszystkim i będzie już dobrze.Nie
mówię że będzie to łatwe ale damy radę.Jakoś..
-Dasz radę.Zobaczysz..
-Mam taką nadzieję.
-Siemka wszytskim!-nagle przed nami pojawiła się Gabi.Za nią przyszedł Łukasz dziwnie się
ciesząc.
-Heej?Co Ty taka zadowolona co?-zaczęła się dopytywać Lila.
-Muszę Wam coś powiedzieć.Znaczy musimy.-dodała patrząc na Łukasza.
-Więc tak..jesteśmy razem.Tak...-wreszcie powiedział Łukasz.
-Jezu wiedziałam że tak będzie.
-Haha ja też.Od samego początku.-zaśmiałam sie.-Gratulacje oczywiście.
-No dzięki,dzięki.A tak wgl to Gabi jestem.-zwróciła się do Kasi.
-A ja Kasia.Miło mi poznać dziewczynę brata mojego męża haha.
-Gabrysia Gikiewicz.Pasuje nawet.-powiedziała Lila.
-Ej słuchajcie wgl.Czy mi się wydaje czy mamy w Śląsku nowych piłkarzy?-zapytałam oglądając
trening.
-Ano mamy.Bramkarz.-Kuba Wrąbel (przyp.autorki.SORRY MUSIAŁAM XDD ps.przeźroczytse włosy XDXD).-rzekła
wskazując na blondyna rozmawiającego z Marianem.-I obrońca.-Robert Menzel.Wiesz teraz
dołączyli tu z Śląska II.Ale to w sumie dobrze.Przydadzą się nam nowi zawodnicy.
-Ahaa no chyba że tak..Mogą okazać się nawet fajni...
-Mmm a kogo masz dokładnie na myśli?-Lilka popatrzyła się na mnie dziwnie.
-A Ciebie co to obchodzi?-westchnęłam.
-Dużo.Hehe....
-A weź się wgl.Jesteś nienormalna i tyle.
-Jestem normalna.Ty zawsze coś sugerujesz więc ja też mogę.Ooo patrz jak się Robert na Ciebie
patrzy.Chyba mu się spodobałaś kicia.-zaczęła się śmiać.
-LILKA PRZYMKNIJ SIĘ DEBILKO.-też zaczęłam się śmiać.
-Jednak nie.Hehe...-popatrzyła się podejrzliwie na mnie.

poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział 9 :3

-Wow, jaki kierunek?- uśmiechnęłam się.
-Filologię polską- powiedziała dumnie Ala- Przerwałam na 2 roku, ponieważ urodziła się Lila.
-No no… Ja się zastanawiam na jakie studia się wybrać…- jęknęłam.-Kiedyś zastanawiałam się nad szkołą wizażu ale…
-To doskonały pomysł! Przecież wspaniale malujesz paznokcie, i robisz makijaż… przerwała mi Ala.
-Wiesz co? Chyba masz rację.- rzekłam gdy doszłyśmy już na plażę.- pochwalę się wieczorem braciom. –zaśmiałam się.
-A propos braci, Łukasz tu idzie.- zdziwiła się Ala.
-Heej Gabi, mogę Cię na chwilkę prosić?- wyjąkał.
-No okej- dziewczyna była zdziwiona.
-Uuuu- zawołałyśmy chóralnie. Chwilę później Gabi wróciła z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Co tak zacieszasz?
-Idę zaraz się przygotować na randkę.- uśmiechnęła się
-Randkę? Jaką?- musiałam ogarnąć fakty. –Z moim bratem?!
-Tak. – Gabi była niesamowicie szczęśliwa.
-Szczęścia kochana- obie z Alą ją przytuliłyśmy.
-No to ja lecę, paaa.- pobiegła w stronę hotelu.
-Słuchaj, muszę Ci coś powiedzieć.- zaczęła nieśmiało Ala.
-Mów mów.- rzekłam zachęcającym tonem.
-Johan wysyłał mi groźby.
-Jak to?- zdenerwowałam się.
-Tak to. Boję się- powiedziała Ala i ukryła twarz w dłoniach.
-Co pisał?- objęłam przyjaciółkę ramieniem w celu dodania jej otuchy.
-Pisał że odbierze mi Lenkę!- zaszlochała.
-A myślałaś nad odebraniem mu praw rodzicielskich w sądzie?
-Nie…Lila, jesteś geniuszem.- rozpromieniła się i przytuliła mnie.
-No, tym zajmiesz się po powrocie, a teraz chodź do morza.- pociągnęłam ją za rękę.
-Ala, płakałaś?- zdziwił się Waldek.
-Yhym- mruknęła pod nosem.
-Nie płacz- powiedział i przytulił ją mocno.
-Słodko.- szepnęłam z uśmiechem.
Nagle znalazłam się pod głęboko wodą.
-Rafaaał! Ja nie umiem pływać! Ratunku!- krzyknęłam
Chwilę później leżałam już na brzegu w ramionach Tadeusza, który mnie uratował.
-Dziękuję, myślałam, że się utopię- zaczęłam płakać.
-Spokojnie, już wszystko dobrze.- przytulił mnie do siebie. Kilka sekund później przybiegł do nas Rafał.
-Lilka, przepraszam, ja nie chciałem, nie wiedziałem, że nie umiesz pływać, przepraszam!
-Spadaj- mruknęłam i przytuliłam się do Tadeusza.
-Wiesz, że jutro już musimy wracać?- obrońca szepnął mi do ucha.
-Nie, tu jest tak pięknie…-jęknęłam.
-Niestety, sezon nadchodzi…- Tadeusz był równie niezadowolony.
-Lilka, idziemy?- zapytała Ala biegnąc w moim kierunku z Leną.
-Okej, okej.- powoli uwolniłam się z objęć piłkarza i poszłam w kierunku hotelu.
-Słodko razem wyglądacie.- stwierdziła po drodze Ala.
-Dziękuję- mruknęłam.
-No co? Taka prawda.
-A idź…-mruknęłam i trzasnęłam drzwiami od mojego pokoju.
-Co masz taki zły humor?
-Nic. Jest w porządku.
-Jasne…
-No tak, nic się nie stało.
-Nie chcesz mówić to nie mów. Jak zmienisz zdanie to jestem u siebie.
Chwilę później pożałowałam że tak chłodno potraktowałam Alę.
Zapukałam do drzwi jej pokoju.
-Proszę.- usłyszałam i weszłam.
-Ala, przepraszam za moje zachowanie. Nie powinnam Cię tak potraktować… nic nie zrobiłaś.- przysiadłam na brzegu jej łóżka.
-Spokojnie, przecież my dziewczyny nie raz mamy swoje humory.- uśmiechnęła się i przytuliła mnie.
-Nie wiem co się stało, jakoś tak…
-Nie ważne. Pacz, znalazłam Ci dobrą uczelnię.- odwróciła tablet w moją stronę.
-Ooo, dziękuję.
-Po wakacjach złóż papiery.
-Złożę- uśmiechnęłam się. –Jutro się pochwalę braciom.
-Na pewno będą dumni. – zaśmiałam się.
-Z pewnością. Wiesz, że trzeba się spakować?
-Wiem, już jutro wracamy, tak bardzo nie chce mi się wyjeżdżać. Tu jest cudownie.
-To prawda. Ale jak tylko wrócimy do Wrocławia, wytoczę Johanowi sprawę o odebranie praw rodzicielskich.
-I dobrze… Zasłużył. Ja lecę się pakować.- rzekłam i wyszłam.
*
Rano, obie spakowane, wraz z Lenką wyruszyłyśmy na lotnisko, gdzie miała czekać Gabi.
-Heeej.- zawołała wesoło na nasz widok i przytuliła nas obie.
-Hej- odwzajemniłam uścisk.- Co ty taka szczęśliwa, co?- zaśmiałam się.
-Aaa… noo… bo…powiem wam potem.- wyjąkała i podeszła do Łukasza. I już wszystko wiadomo.
Chwilę później zaczęła się odprawa. O godzinie 13 siedzieliśmy już wszyscy w samolocie, wracając do szarej polskiej rzeczywistości.
*
-Jaaa uwieeelbiaaam jąąąą!- wyli Łukasz, Rafał, Mateusz i Marian.
-Mam was dosyć.- zaczęłam szukać wolnego miejsca, jak najdalej od nich. Znajdowało się ono na drugim końcu samolotu, koło Tadeusza.
-Hej. Mogę?- zapytałam wskazując na puste miejsce.
-Jasne, jasne.
-Tak właściwie to jakiej muzyki słuchasz?- zapytałam po kilku minutach ciszy.
-Rapu, różnego, chyba najczęściej Eminema. Słuchasz ze mną?
-Spoko. Wzięłam słuchawkę, w której usłyszałam I’m not afraid. Zaczęłam podśpiewywać.
-I’m not afraid, to take a stand….everybody, come take my hand…
- Ładny masz głos.
-Dziękuję. Mogę teraz ja coś puścić? Obrońca przytaknął. Wyjęłam mój tablet, podłączyłam słuchawki i puściłam Mein Herz.
-No no, niezły jest. Kto to?
-Kayef.
- Ile ma lat?
-18.- mruknęłam ziewając.
-Wow. – Tadeusz był zdziwiony.
Znowu ziewnęłam.
-Śpiąca?
-I to jak…- mruknęłam.
-No to śpij. Możesz się oprzeć.
-Dzięki.- oparłam i zaczęłam odpływać do Krainy Morfeusza. Ostatnią rzeczą jaką zapamiętałam było, że Tadeusz przytulił mnie do siebie i tak zasnęłam.
*
Po powrocie do domu sprawdziłam Facebooka.
-Co to jest?!- wrzasnęłam na pół domu, aż Łukasz i Rafał przybiegli do mojego pokoju.
-Co?- zapytali na raz. Odwróciłam komputer w ich stronę.
-Zdjęcie, a co?- mruknął Rafał.
-Ładnie wyszłaś.- zdjęcie przedstawiało mnie i Tadzia w samolocie.
-Dziękuję. – uśmiechnęłam się pod nosem.
-Idziesz jutro na trening?
-Jasne.
-Ciekawe czy Tadzio się stęsknił…- powiedział Łukasz.
-Zaczynasz jak Ala.
-Hhahahahah- zaczął się śmiać Rafał.
-Ale śmieszne kołku.
-Bardzo.
-Właśnie, jak tam Gabi?- zapytałam z szerokim uśmiechem.
-Ee, chcecie kawy?- zapytał Łukasz i szybko się ulotnił.
-Ach ta miłość- westchnęliśmy chórkiem z Rafałem.


sobota, 7 września 2013

Rozdział 8.

-Lila to idziemy dziś na te zakupy?-zapytałam kiedy już dotarłyśmy na plażę.
-No tak,tak idziemy.A właśnie Ala...słuchaj...Ty z Patrikiem to tak na poważnie?
-A sama już nie wiem.-westchnęłam.
-Jak to?
-Normalnie.No to jest skomplikowane no...Ale my raczej nie będziemy razem.-dokończyłam i
poszłam pobawić sie z Lenką w morzu.
-Uff no ja myślę że nie będziesz dziewczyno...-odrzekł Lila.
Godzinę później wróciłyśmy do hotelu,przebrałyśmy się i poszłyśmy za zakupy.
-Alka!Pasuje do mnie?-zapytała Lila pokazując mi czerwoną sukienkę.
-Em...tak pasuje.-uśmiechnęłam się.
-Mamusiu popatrz!Kupisz mi?-zapytała Lenka która własnie przybiegła z koszulką AC/DC.
-Ahaha Lila zobacz.-zaśmiałam się.-A chcesz?
-Taak.-ucieszyła się.
-No dobrze dobrze to kupię.
-Mała wie co dobre.-odpowiedziała moja przyjaciółka.
Chwilkę później wyszłyśmy ze sklepu.
-....Lila?-usłyszłayśmy za sobą.Odwróciłyśmy się i zobaczyłyśmy wysoką dziewczynę o bordowych
włosach.
-Gabrysia...?Jezu dziewczyno!-krzyknęła Lila i uwiesiła jej się na szyi.
-No nie wierzę...co Ty tu robisz?-zapytała.
-A przyjechałam tu..wiesz pilnować braci.No a to jest moja przyjaciółka Ala i jej córeczka
Lena.-przedstawiła Nas.
-Heej.-odpowiedziała z uśmiechem.
-Noo heej.
-Ale Lila jak to pilnować braci?
-Normalnie...wiesz mają zgrupowanie tu na Cyprze i wolę ich pilnować żeby coś durnego im do
głów przypadkiem nie wpadło.
-Hahaha już rozumiem.
-A może chciałabyś dziś pójść z nami na trening?-zaproponowałam.
-Oooo serio?
-No pewnie.
-Jejku pewnie że pójdę.-ucieszyła się.
-A Ty Gabi co tu robisz?
-A na wakacje wyjechałam sobie.
-Jeeeezu nie widziałayśmy sie od czasów końca gimnazjum...
-Dokładnie..ale Ty się zmieniłaś kochana..przefarbowałaś włosy i wgl..
-Ty też.Pamiętam Ciebie jako słodką blondyneczkę o niebieskich oczach chodzącą głównie w
krótkich spodenkach i kolorowych koszulkach...a teraz?Bordowe włosy...koszulka z WKS'U...
-Haha no widzisz..-zaśmiała się.
Później pochodziłyśmy jeszcze trochę po sklepach po czym udałyśmy się na trening.
Od samego wejścia na boisko było słychać wrzaski Mateusza,Łukasza,Pawła i Rafała.
-Patrzcie!-krzyknął Mati zakładając kaptur od bluzy na głowę.-JESTEM SKATE JP 100%!
-O Ty...mamy dresiarza w drużynie.
-Który chce wpier**l?
-PAWEŁ!-wrzasnęli równocześnie Łukasz i Rafał.
-Nie dzięki!-pisnął Uliczny i momentalnie uciekł.
-Ahaha Mati Ty to raczej skate emo JP 100% z tą Twoją grzywką.-zaśmiałam się.
-Właśnie.-zgodziła się ze mną Lila.
-Hahahahaa no dobra.Idę pobić Pawła w takim razie.
-Łukasz!Rafał!To jest Gabrysia.Moja przyjaciółka jeszcze za czasów gimnazjum.-rzekła Lila.
-Heej.-zawołał Rafał który był widocznie zajęty uprzykrzaniem życia Ulicznemu.
-No cześć...-odpowiedział wpatrzony w Gabrysię Łukasz.
-Eee...hej.-wykrztusiła jakoś z siebie.
-Gabi,chodź usiądziemy i pooglądamy trening z trybun co?-zaproponowała Lila.
-Yy...tak możemy.
-To wracasz z nami do Wrocławia?-zapytałam.
-Wracam,wracam.-usmiechnęła się Gabrysia.
-Trzeba jakiś melanżyk po powrocie urządzić.-cieszyła się Lila.
-Melanżyk w biedronce hahahaha c'nie Lila?
-O nie.Tylko nie to no Ala...-zaśmiała się.
-O co chodzi?
-A już o nic o nic.Tak czy innaczej musimy urządzić imprezkę po powrocie..-dokończyła Lilka.
-Ale tu jest pięknie..-rzekłam rozglądając się wokół siebie.
-Oj taaak...prawda Gabi?-zapytała Lila.-...Gabi?Żyjesz?-szturchnęła przyjaciółkę.
-...yy co?-zapytała widocznie wyrwana z zamyśleń.
-Dziewczyno o czym Ty tak namiętnie myślisz?A może o kim...
-Jezu no zamyśliłam się poprostu.-było po niej widać że kłamie.
-No dobrze dobrze...-odpowiedziała Lila z trudem tłumiąc śmiech.Doskonale wiedziałyśmy o
co chodzi Gabrysi.O Łukasza.Zresztą po Łukaszu też było widać że podoba mu się Gabi.
Haha tak samo po Tadeuszu było widać że podoba mu się Lila.No ale ja się nie wtrącam.
-Maaaamusiu nudzi mi się..-jęknęła Lena.
-Zaraz pójdzimy na plażę słoneczko.Co Ty na to?-zaproponowałam.
-Taaak.-pomysł z pójściem na plażę widocznie spodobał się Lenie.
Chwilkę później byłyśmy już w drodze na plażę.
-Słuchajcie.Długo nad tym myślałam i postanowiłam....-zaczęłam.
-Noo...-zaciekawiła się Lila.
-..dokończyć studia.-powiedziałam z uśmiechem.

czwartek, 5 września 2013

Rozdział 7

Po treningu, wybraliśmy się wraz z piłkarzami na plażę. Wszyscy się świetnie bawili, tylko Johan siedział pod palmami i obserwował innych spode łba. Lena bawiła się z moimi braćmi i Waldkiem, a reszta moczyła się w ciepłym cypryjskim morzu. Ja i Ala nie miałyśmy ochoty pływać, więc opalałyśmy się na brzegu plaży.
-Ah, jak cudownie…-westchnęła Ala popijając pinacoladę
-Słońce, zimne drinki… spo…-urwałam, bo poczułam że ktoś mnie podnosi. Miałam zasłonięte oczy kapeluszem, więc nie wiedziałam kto to. Podejrzewałam jednego z moich braci.- Łukasz, jak to ty masz po prostu przerąbane…-jęknęłam.
-Pudło- usłyszałam tuż przy swoim uchu i wylądowałam na płyciźnie.
-Tadeusz!- wrzasnęłam. Obrońca zaśmiewał się stojąc na brzegu. Wyszłam z wody i zaczęłam go gonić. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym się nie potknęła o jakiś kamień.
-Aaa!- krzyknęłam i wylądowałam w ramionach obrońcy.
-Uważaj…- westchnął
-Dzięki. Co nie zmienia faktu że i tak masz przerąbane- powiedziałam i dźgnęłam go w żebra moimi długimi paznokciami.
-Auu…-jęknął.
-Masz za swoje. Wróciłam do opalania się, jednak nie było Ali. Zaczęłam ją szukać wzrokiem. Siedziała kilkanaście metrów dalej, na skarpie i rozmawiała z Patrikiem. Tak, Patrikiem Mrazem. Widać było że świetnie się dogadywali. Kątem oka zauważyłam smutnego Waldka. Od dawna było wiadomo, że czuje do Ali coś więcej, niż przyjaźń, ale nic nie mówił.
Chwilę później przybiegła do mnie Lenka.
-Ciocia, ciocia, chodź się pobaw z nami!- wołała szczęśliwa 4 latka ciągnąc mnie za rękę.                
-No dobrze, już idę…- wzięłam dziewczynkę na ręce w wraz  z nią wbiegłam do morza.
*
Cały dzień minął świetnie. Relaks na plaży, to było właśnie coś, czego teraz potrzebowałam.
Chwilkę po mnie do pokoju weszła Ala.
-Mama! – zerwała się Lena.
-Co tam córeczko?- uśmiechnęła się Ala i wzięła córkę na ręcę.
-Szupel! Potem idę do pani Asi!- dziewczynka miała na myśli masażystkę zespołu, z którą miała spędzić czas, gdy my pójdziemy na imprezę.
-O, jak fajnie. To biegnij po zabawki i cię zaprowadzę- postawiła małą na podłodze.
-Jak tam Patrik?- zapytałam Alę, a ta spaliła buraka.
-Mhm… świetnie. Będzie dzisiaj na imprezie.
- Uuu… czyżby szykowało się coś więcej?
-Masz bujną wyobraźnię.
-Tak jak ty- wyszczerzyłam zęby i poszłam nakładać makijaż, a Ala zaprowadziła córkę do tymczasowej opiekunki.
*
-Jezu, Lilka, gdzie jest mój eyeliner?- wołała Ala przeszukując wszystkie torebki i walizki.
-Nie wiem…
-O boże! Został rano w łazience! -jęknęła.
-Masz mój- rzuciłam jej słoiczek z linerem w żelu.
-Boże, ja się przecież nie umiem tym posługiwać, dziewczyno…
-Poczekaj- mruknęłam i zaczęłam malować przyjaciółkę. Efekt końcowy był oszałamiający.
Zgrabne kreski na powiece, czerwona szminka, i delikatnie rozświetlona cera razem  wyglądały niesamowicie. Podałam Ali lusterko.
-Jejku, jesteś geniuszem!- zawołała i przytuliła mnie mocno.- Jeszcze trzeba zrobić coś z fryzurą.- jęknęła i przeczesała ręką długie blond włosy.
-Nie martw się.- zaśmiałam się i zaczęłam upinać Ali koka na czubku głowy.  Na godzinę 20.30 byłyśmy już gotowe i ruszyłyśmy do klubu. Po drodze żaden chłopak nie mógł oderwać wzroku od Ali.
*
Impreza nieźle się rozkręciła. W klubie nie było nikogo więcej oprócz zawodników wrocławskiego klubu, mieliśmy cały klub tylko dla siebie.
Około godziny 22, gdy większość była nieźle wstawiona, Marian zaproponował grę w butelkę. Ala siedziała wtulona w Patrika, a na twarzy Waldka wymalowana była wściekłość oraz zazdrość. Po któreś kolejce wypadło na mnie. Niestety kręcił Łukasz. Popatrzył tylko na Rafała i uśmiechnął się podejrzanie.
-O nie- jęknęłam cicho.- tylko nie to.
-Siostrzyczko kochana, oto wyzwanie dla Ciebie. Pocałuj Tadzia.- wiedziałam, wiedziałam!
Lekko się wahałam, lecz cała ekipa zaczęła krzyczeć:
-GORZKO, GORZKO!- mimo iż to nie był ślub, no ale… Podeszłam do obrońcy. Dzięki temu że miałam wysokie obcasy, nie musiałam wspinać się na palce.  Zbliżyłam swoją twarz do twarzy Tadeusza. W końcu pocałowałam Go, a piłkarz objął mnie w talii. Pocałunek był dosyć długi, i musiałam przyznać, przyjemny. W końcu Tadeusz puścił mnie.
-Ouuuuuu!- cały zespół zaczął bić brawo, a na moje policzki wpełzł rumieniec.
Około północy Ala wraz z Patrikiem gdzieś zniknęli.
-Ja już wracam- powiedziałam do siedzącego przy barze Rafała.
-Sama na pewno nie pójdziesz.
-Przecież nie jestem aż tak pijana- powiedziałam oburzona.
-Tak, właśnie widzę, nie możesz się na nogach utrzymać…Tadzio!- zawołał Rafał.
-Co?- zapytał obrońca gdy do nas podszedł.
-Odprowadził byś Lilkę?
-Jasne. Chodź śliczna.- złapał mnie za rękę.
-Nogi mnie bolą.- jęknęłam w połowie drogi i zdjęłam szpilki.
-Nie chodź na boso! Jeszcze ci się jakieś szkło w stopę wbije.- powiedział i wziął mnie na ręce.
-Postaw mnie, ciężka jestem- zaprotestowałam.
-Tak bardzo że aż wcale- zaśmiał się.
*
W końcu dotarliśmy do hotelu.  Gdy trafiłam do pokoju, wzięłam prysznic, zmyłam makijaż oraz przebrałam się w piżamę.  Tadeusz czekał na moim łóżku.
-Wszystko w porządku?
-Tak.- jęknęłam i rzuciłam się na łóżko- zmęczona jestem.
-No to śpij dobrze.- pocałował mnie w czoło i już chciał wyjść.
-Czekaj, nie idź! – zawołałam za Nim. – Zostań ze mną.
-Skoro prosisz.- piłkarz uśmiechnął się, zdjął koszulkę i spodnie i położył się koło mnie.  Wtulona w jego ramiona szybko zasnęłam.
*
Rano obudziłam się z ogromnym bólem głowy.
-Boże…moja głowa- jęknęłam i usiadłam na łóżku. Tadeusz już nie spał, tylko przyglądał się mi.
-Trzeba było tyle nie pić- czekaj, czekaj, co on tu robił? Nie pamiętałam kompletnie nic z wczoraj
-Tadeusz? Co ty tu robisz?
-W nocy kazałaś żebym został, nie pamiętasz?
-Nie. Ej, czy my…-urwałam w pół zdania bo było mi trochę głupio.
-Nie nie przespaliśmy się-mruknął. Piłkarz idealnie zgadł o co mi chodziło.- Ja będę się zbierał, późno już- rzucił okiem na ekran swojego telefonu.- Do zobaczenia później- ubrał się i wyszedł.
Chwilę później wróciła Ala, trzymając szpilki w dłoniach. Musiała minąć się z Sochą.
-Hej- przywitała się roześmiana.- Jak tam?
-Jakoś. Kac morderca…
-Nie ma serca- dokończyła z uśmiechem Ala.- Tadeusz był u ciebie?
-Tak, całą noc.
-Uuu…- mruknęła Ala z uśmiechem.
-Spadaj- rzuciłam w nią poduszką. –A ty co? Gdzie byłaś?- zaśmiałam się.
-U Patrika…-szepnęła.
-Całą noc? Mrrr…- zaczęłam się śmiać.
-Chyba się zakochałam…
-Chyba czy na pewno?
-Na pewno.- jednak ja nie byłam tego pewna. Zauroczenie, ale nie chciałam nic mówić.
-No no…- mruknęłam pod nosem i poszłam do łazienki.
-To co? Idziemy na plażę?- zapytała Ala gdy obie byłyśmy już przebrane.
-Spoko. Ty idź lepiej po Lenkę.
-No tak, już idę.- powiedziała i wyszła.
5 minut później szłyśmy już na plażę.


poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 6.

Następnego dnia musiałyśmy z Lenką wcześnie wstać.Samolot na Cypr miałyśmy na 8.00.
Pomogłam ubrać się córce po czym sama musiałam się ogarnąć.Zjadłyśmy śniadanie i dopakowałam
resztę rzeczy.
-Mamusiu a gdzie idziemy?-zapytała Lena kiedy czekałyśmy na Lilkę w terminalu.
-Możnaby powiedzieć że na wakacje.-uśmiechnęłam się i podałam jej butelkę z sokiem.
-Taaak!Wakacje!-ucieszyła się.Zauważyłąm idącą w naszą stronę Lilę.
-Cześć kochana.-przytuliłam przyjaciółkę.-I co?Gotowa?
-Heej.No jasne że tak!Mam nadzieję że Rafał i Łukasz tam jeszcze żyją..
-Haha nie no napewno jest wszystko okej.No wiesz chociaż z ich pomysłami..
-No właśnie.-westchnęła Lila idąc już po płycie lotniska.Chwilę później wsiadłyśmy do samolotu.
Połowę drogi Lenka spała,Lilka nołlajfiła na tablecie...no zresztą ja też.
-Nareszcie wyjeżdżamy na jakieś pożądne wakacje.-powiedziałam.
-Oj tak.Haha nie moge się doczekać min chłopaków jak nas zobaczą.-zaśmiała się.
-Haha napewno będą bezcenne.
Usłyszałyśmy głos stewardessy że samolot podchodzi do lądowania.
-Jejku jak tu ślicznie!-pisnęła zachwycona wyglądając przez okno samolotu.
-Rzeczywiście.Ale się zbieraj.Wysiadamy.-odrzekłam,wzięłam Lenkę na ręce i zaczęłam iść w
stronę wyjścia.
-Dobra.Co teraz?-zapytała moja przyjaciółka rozglądając się po cypryjskim terminalu.
-No jak to co?Do hotelu.A później na trening oczywiście!
-No dobra,dobra.
-A pójdziemy na plażę?-zapytała Lenka.
-No jasne!Ale to później dopiero.
-Haha...ciekawe czy Tadzio się za Tobą stęsknił..-zaczęłam się śmiać.
-Weź nie zaczynaj.A jak nawet to co?
-To oznaczałoby że Cię kocha.
-Się znalazła wróżka Ala.-prychnęła i usmiechnęła się pod nosem.
-No a jak.Może udzielić Wam ślubu?
-A może chcesz wylądować w tej fontannie?-zapytała.
-Nie dziękuję nie skorzystam.
-A może jednak?
-Nie jednak nie.
Chwilkę później wynajęłyśmy pokoje i udałyśmy się na boisko treningowe pod adresem który podał
nam trener.
-Szkoda że nie ma z nami Lilki i Ali...-jęczał Tadzio kopiąc od niechcenia piłkę.
-Wiem że tęsknisz za moją siostrą stary.-Rafał poklepał Tadzia po plecach.
-Przypominam Ci że to również moja siostra bałwanie.-dodał Łukasz patrząc się dziwnie na Rafała
-Pamiętam gamoniu.
-A z korka chcesz?-zagroził Łukasz.
-Grozisz mi?-prychnął bramkarz.
-Tak.-powiedział napastnik.-Auuuuuuuuuuu!-jęknął po chwili bo właśnie oberwał butelką w głowę
od Mateusza.
-Sorry musiałem.
-Ty debilu!-Łukasz zaczął gonić Mateusza bo boisku.
-Dobra wychodzimy i krzyczymy niespodzianka.-rzekłam do Lilki idąc korytarzem prowadzącym na
murawę.
-Dobra.-uśmiechnęła się.
-NIESPODZIANKAAA!-wrzasnęłyśmy wybiegając na murawę.
-Ala!Lena!-krzyknął Waldek.
-Lila..?-Tadzio jak zwykle nie wiedział o co chodzi.Po chwili oboje do Nas podbiegli.
-Ale co...miałyście zostać w Polsce..-powiedzieli niemal równocześnie Waldek i Tadzio.
-No ale chciałyśmy zrobić Wam niespodziankę i przyjechałyśmy.
-Mam nadzieję że sie cieszycie...-rzekłam i się zaśmiałam.
-Baardzo się cieszymy.-powiedział Waldek i mnie przytulił.
-Cześć wszystkim!-krzyknęłam do reszty drużyny.
-O!Moi bracia jeszcze żyją!-ucieszyła się Lila.
-Jeszcze..-dopowiedział Tadeusz.-Przed chwilką wyglądali jakby mieli zamiar się pobić.A Łukasz
gonił Mateusza po boisku.Agresja się szerzy.
-Hm...już dawno zwątpiłam w ich normalość.-westchnęła Lila siadając na ławce rezerwowych obok
mnie.
-Lencia a Ty co?-zapytała córeczkę która właśnie miała zamiar iść pograć na boisko z piłkarzami
-Będę glała!-zaśmiała się.-Bedę pilkałką!
-Ooo jakaś nowość.No dobrze idź tylko uważaj.Lila,a co Ty na to żebyśmy jutro poszyły na
zakupy?Przydałyby się nowe ciuszki...
-Z miłą chęcią.-odpowiedziała widocznie zadowolona wizją zakupów.-Ale pójdziemy po zakupach
na plażę.
-Jak chcesz.Możemy iść.
-KAMIL!-wrzasnął Marcin którego siedemnastolatek oblał wodą.-Możesz pożegnać się ze swoim
krótkim życiem!
-Ratunku!Pedofil w drużynie!-wrzasnął Dankowski z trudem tłumiąc śmiech.
-Jak dzieci..-westchnęła Lila.