sobota, 12 października 2013

Rozdział 16

-Chciałeś coś ode mnie?- zapytałam gdy już podeszłam do Tadzia.
-Nie no nic…
-Zakochani!- zawołał Paweł i oblał nas swoim Poweradem.
-Fuuuj! Paweł!
-Idioto…-mruknął Tadek.
-Super pajacu, muszę zmyć makijaż.- warknęłam i poszłam do łazienki w recepcji.
Po upływie pięciu minut wróciłam na trybuny. Ala zdziwiła się, widząc mnie bez makijażu.
-Jezu, Lilka, co się stało?
-Ech ten debil Paweł oblał mnie Poweradem. Musiałam zmyć makijaż… niestety
-Nie jest źle kochana.
-Jest okropnie.- mruknęłam i założyłam na głowę kaptur
-Nie jest.- uśmiechnęła się i zdjęła moje nakrycie głowy
-Wyglądasz ładnie!
-Wcale nie!
-Jezu Lila co ci się stało? Zero makijażu… - zawołał Rafał gdy do nas podbiegł.
-Paweł- mruknęłam.-Oblał mnie Powerade’m idiota.
-Hahhahahahaha beka!
-Rafał, to nie jest śmieszne!
-Przepraszam.- bramkarz zrobił smutną minkę.
-Wyglądam przez niego jak idiotka.
-Wcale nie, ładnie wyglądasz- wtrącił Socha który nagle pojawił się koło nas.
-Nie podrywaj, i tak nie masz szans!- krzyknął z daleka Mati.
-No dzięki!- odgryzł się Tadek.
-Nie ma za co!- zaśmiał się Cetnar i potknął się o worek z piłkami.-Kurwa!- wrzasnął i wylądował twarzą na murawie.
-POKARAŁO! –zawołałyśmy obie z Alą, a Tadeusz i Rafał zaczęli się śmiać.
-Ale śmieszne.
-Bardzo- uśmiechnął się Robert który właśnie przyszedł.
-Hej kochanie- powiedziała Ala i przytuliła się do niego.
-Zakochani są wspaniali- mruknęłam rozmarzonym głosem.
-Wiesz Aluś co dzisiaj jest? –zapytał Robert obejmując ją ramieniem.
-Nie…-Ala była zdziwiona.
-Ostatni trening Voskampa w Śląsku!- ucieszył się.
-Aaa… no tak!
Chwilę później zaczął się trening.
*
-Chłopaki, macie 15 minut przerwy!- zawołał trener Levy i opuścił boisko.
Po chwili podszedł do nas Johan.
-Czego chcesz?- warknęła nieprzyjaźnie Ala.
-Nie myśl sobie, że to koniec Twoich kłopotów! Jeszcze tego pożałujesz suko…-podszedł bliżej Ali.
-AAAA!- pisnęła Ala.
-Zostaw ją!- odepchnęłam piłkarza.
-Spierdalaj stąd, dobrze ci radzę Johan.- mruknął Robert i odciągnął go.
-Alka pożałujesz jeszcze! –krzyknął na odchodne.
-Tylko tkniesz moja dziewczynę, to inaczej pogadamy!- krzyknął Robert.- Nie płacz kochanie.- powiedział ocierając łzy z policzków Ali.
-Ale ja się go boję!- załkała.
-On nic Ci nie zrobi! -przytulił ją.
-To może ja was zostawię samych?- mruknęłam i poszłam sobie.
*
-Słuchaj, może wyszlibyśmy gdzieś razem?- zapytał Tadek siadając koło mnie na schodach
-Spoko.- uśmiechnęłam się, odsłaniając rzędy białych zębów.
-Masz prześliczny uśmiech.- powiedział Tadeusz przyglądając się mi.
-Dziękuję- mruknęłam i spuściłam głowę na dół.
-To jak? O 17?
-Spoko, tylko gdzie?
-Przyjadę do Ciebie.- powiedział i zerwał się ze schodów- Trener woła.- mruknął i pobiegł na boisko. Ja zostałam na miejscu.
-Ouuu… coś się zaczyna dziać.- zaśmiała się Alka która usiadła koło mnie
-Spadaj głupku.- dałam jej kuksańca w bok. Po chwili podbiegł Rafał.
-Słuchaj, Lilka potrzebuję żebyś zaopiekowała się dzisiaj Piotrusiem.
-Ale…-urwałam.
-Proszę, to bardzo ważne.
-No okej.- czyli ze spotkania z Tadeuszem nici. Chyba że wzięłabym Piotrusia ze sobą.
-To musisz go odebrać z przedszkola.
-Za ile?
-Pół godziny, jest piętnasta.
-No dobrze. Ala, jedziemy.- zawołałam przyjaciółkę i pojechałyśmy.
Odwiozłam Alę, odebrałam bratanka i pojechałam do domu chociaż troszkę przygotować się na spotkanie z Tadkiem.
Piotrusiowi włączyłam bajki, a sama poszłam się przebrać.
Ubrałam czarne rurki i miętową, za dużą bluzę. Do tego naszykowałam air maxy. Nie malowałam się zbytnio, tylko troszkę przypudrowałam twarz. Zbiegłam na dół i zaczęłam bawić się z Piotrusiem.
Szybko nadeszła 17 i usłyszałam dzwonek do drzwi. Był punktualnie. Ubrałam buty, wzięłam Piotrusia na ręce i poszłam otworzyć.
-Hej Lila- pocałował mnie na przywitanie w policzek. –Yyy… Piotruś, ale…
-Mała zmiana planów.- uśmiechnęłam się. –Kierunek plac zabaw.
-Wuuujek!- zawołał mały i przytulił się do Tadeusza.
-Hej hej. No to idziemy?
-Tiaaaak! Wsadziłam bratanka do wózka, zamknęłam drzwi i wyruszyliśmy we trójkę na plac zabaw. Tadeusz prowadził wózek, a ja trzymałam go pod ramię. Wyglądaliśmy trochę jak młode małżeństwo z dzieckiem.
*
-Wiesz, miałem trochę inne plany na dzisiaj.- uśmiechnął się Tadeusz kiedy doszliśmy już na plac zabaw.
-Ja też, no ale nie mogłam odmówić Rafałowi… W końcu mieszkam u niego…
-Rozumiem.- uśmiechnął się znowu. –Ale tak też może być fajnie.- powiedział i pobiegł do Piotrusia który bawił się w piaskownicy. Po krótkiej chwili dołączyłam do nich.
-Piotrek, nie syp na Tadzia piaskiem!- zawołałam kiedy kolejne wiaderko wypełnione piaskiem wylądowało na głowie piłkarza. Chłopczyk zaczął się śmiać.- Nie ładnie tak!
-Oj Lila, już spokojnie, nic się nie stało, niech się bawi.- uśmiechnął się Tadeusz i pocałował mnie w policzek.
-No dobrze, skoro tak twierdzisz…Idziemy na huśtawkę?- uśmiechnęłam się.
-Taaak!- zawołał Piotruś i pobiegł w stronę huśtawek.
-Uważaj!- krzyknęłam i pobiegłam za nim.
-Ałaaa…-mały potknął się o kamień i wywrócił się.
-Nie płacz.- wzięłam go na ręcę. –Nic się nie stało kochanie, cichutko…- mruknęłam.
-Młody, nie płacz, zagoi się.- dodał Tadeusz.
-Chyba już koniec na dzisiaj… Idziemy Piotruś?
-Nje!- zawołał i wyrwał się.- Husiu!- wskazał na huśtawkę.
-No to idziemy. –złapałam go za rączkę i poszliśmy.
*
Po kolejnej godzinie biegania mały już przysypiał. Wzięłam go więc na ręce, i położyłam w wózku.
-No to idziemy, w końcu – mruknęłam.
-Nie przesadzaj, fajnie było.- powiedział Tadeusz.
-Owszem, ale jestem strasznie zmęczona.
-Haha, młody dał wycisk.
-A żebyś wiedział, już na treningach mniej się męczyłam.- uśmiechnęłam się.
-Treningach?- zapytał zdziwiony.
-Tak, trenowałam nożną.
-Dlaczego już nie trenujesz?
-Kontuzja. Tyle.- urwałam temat.
-Spoko.- mruknął i wziął ode mnie wózek.
*
-Jezu, padam.- rzuciłam się na kanapę w salonie tuż po tym, jak położyłam Piotrusia spać.
-Zrobię herbaty.- powiedział Tadeusz i poszedł do kuchni.
10 minut później leżeliśmy na kanapie z kubkami gorącej herbaty.
-Zimno mi.
-Przytulę Cię.- Tadek uśmiechnął się szeroko.
-Idę po koc.
Chwilę później zwlekłam się na dół z kocem. Z powrotem położyłam się koło Tadeusza.
-Aaa.. -ziewnęłam.
-Co jest?
-Spać mi się chce.
-To idź spać.- powiedział i pocałował mnie w czubek głowy
-Okej. – wtuliłam się w piłkarza i zasnęłam.
Rano obudziłam się w mojej sypialni. Na podłodze leżała karteczka:
„Zasnęłaś wieczorem więc przeniosłem Cię tutaj. Mam nadzieję że się wyspałaś. Dziękuję za cudowny dzień.

Tadeusz  <3 „

6 komentarzy:

  1. Końcówka <3 <3 Jak słodkooooo <3 /Mrs.Adamec <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Karteczka od Tadzia. XD Świetny rozdział. ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej nooo. Dlaczego ja jestem takim głupim dzieciakiem w tych waszych opowiadaniach? ;// Rozdział spoko, aż mi się herbaty zachciało. XD Z moją kochaną, na kanapie - mmmm. / Paweł

    OdpowiedzUsuń
  4. Tadzio, jaki romantyczny <3
    Cudowny rozdział :*
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooooooooooo *o*
    to takie słodkie i zajebiste <3
    Dawaj następny kicia <3

    OdpowiedzUsuń