Zaczęłam się zastanawiać nad słowami Alki. Nie no, dobra, ty
by było dziwne, znamy się kilka dni. Wróciłam do obserwowania poczynań piłkarzy
na treningu. Alka miała rację, Tadeusz często spoglądał w moją stronę. Również
spojrzałam na niego. Gdy nasze spojrzenia spotkały się, piłkarz szybko spuścił
wzrok.
-Ooo, love is In the air!- zafałszowała Ala.
-Jasne, to już
popatrzeć nie można?
-Nie- zaśmiała się.- Zabraniam.
-Ty to Se możesz.- prychnęłam i odwróciłam się do niej plecami.
- No Lilka nie obrażaj się proszę!
-Weź do Waldzia
spadaj sobie!
-Co?
-To!
- Waldek to tylko przyjaciel…
-To tak się teraz to nazywa?- zaczęłam się śmiać.
-Głupia jesteś….
-Ja?
-Tak! -krzyknęła, aż piłkarze się na nas popatrzyli. Spaliłyśmy
przysłowiowego buraka i dalej siedziałyśmy cicho.
*
-Szkoda, że nie możecie z nami jechać.-powiedział smutno
Tadeusz gdy piłkarze schodzili do szatni po treningu.
-Uuuuu- zawołał Mateusz.
-Powodzenia- szepnął Tadeuszowi na ucho Rafał i klepnął go w
plecy.
-Rafał, zginiesz w domu.- krzyknęłam za odchodzącym bratem.-
No niestety, to wasz wyjazd integracyjny- mówiłam próbując się nie roześmiać.
-A przyjdziecie z Alą chociaż się pożegnać?
-Jasne, że tak!
-Miło.- uśmiechnął się, a jego oczy błysnęły ze szczęścia.
-Liilka! Chodź już, nie romansuj, my chcemy do domu!-
usłyszałam Łukasza.
-Muszę lecieć, pa- cmoknęłam Tadeusza w policzek jak to
miałam w zwyczaju z moimi angielskimi przyjaciółmi.
-No nareszcie, ileż można…-jęczał Rafał gdy otwierałam auto.
-Tyle ile trzeba. Lepiej mnie nie denerwuj, bo pojedziesz
autobusem.
Zadzwonił telefon Łukasza. Brat rozmawiał przez chwilę.
-Tak! Wreszcie skończyli remont mojego mieszkania! -zaczął
się cieszyć jak dziecko
-No nareszcie, nie będę musiał się z tobą użerać- zaśmiał się
Rafał.
-Ranisz.- jęknął napastnik.
-Przykro. A tak serio to za kilka dni wraca Kasia i Piotruś.
-Serio? Dlaczego nic nie mówiłeś?- zdziwiłam się.
-No a bo po co?
-To ja muszę zacząć szukać swojego mieszkania.
-Nie no, po co?
-Nie będę wam siedzieć na głowie, zwariowałeś?
-Tadeusz Cię z chęcią przyjmie…-szepnął Łukasz.
-Co?!
-Nie no nic…
-Boże, jacy wy jesteście głupi. Wstyd mieć takich braci.
-Lilka, naprawdę nie musisz szukać mieszkania. Mamy kilka
wolnych pokoi.
-Ale nie chcę wam przeszkadzać…
-Nie będziesz. Obiecuję. Piotruś wreszcie zobaczy swoją
ciocię…
- No dobrze, dla Piotrusia zostanę.-uśmiechnęłam się lekko.
–A teraz idę zrobić obiad, a wy się ogarnijcie. I zero Fify!- krzyknęłam za
nimi.
-Serio nie będziesz jechać z nami na Cypr?- zapytał podczas
posiłku Łukasz.
-Nie. Nie mogę. To wasz obóz.
-Ale trener się zgodził…Lila, bez ciebie będzie nudno
-Wy nie macie się bawić, tylko trenować moi mili- zaśmiałam
się.
-Lilka, proszę- dołączył się Rafał.
-Pojadę na następny. Koniec tematu- rzuciłam i zebrałam
brudne naczynia i wstawiłam je do zmywarki.
-Zostaw, my posprzątamy.- bracia bliźniacy rzucili się do
zmywarki.
-Okej…
-Idź sobie odpocznij.- dodał Łukasz.
-No dobrze- to było dziwne. Oni nigdy nie sprzątali. Musieli
coś knuć. Poszłam na w kierunku mojego
pokoju i usiadłam na szczycie schodów, by słyszeć co mówią.
-Słuchaj, widziałeś jak Tadek patrzył się na Lilkę?- zapytał
Łukasza Rafał.
„Co za plotkarze!”
-pomyślałam.
-Widziałem właśnie. Trzeba coś z tym zrobić, bo Lilka jest
taka samotna…
-Forever alone.
-Tak, właśnie tak.
-No ale patrz, pasują do siebie… urocza była by z nich para.
-Dobra, pomyślimy po powrocie, skoro młoda nie jedzie-
zakończył Rafał i zaczęli zbliżać się do schodów. Szybko pobiegłam do pokoju i
włączyłam laptopa.
Otworzyłam Skype i znalazłam numer Ali w kontaktach. Akurat
była dostępna. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Hej Lila! Co tam?- zapytała roześmiana Ala.
-Zrozum to: Łukasz i Rafał chcą mnie zeswatać z Tadeuszem!
-Skąd wiesz?
-Podsłuchałam dzisiaj ich rozmowę, kiedy sprzątali po
obiedzie…
-Hahahahhahah swatka Łukasz i Rafał!
- To nie jest śmieszne, wiesz…Boję się co wymyślą. Przecież
oni mają takie absurdalne pomysły…
-Dobra Liluś, pogadamy jutro, Lenka mnie woła. Papa, trzymaj
się!- powiedziała i rozłączyła się.
No super. Jestem ciekawa co wymyślą moi genialni bracia.
Postanowiłam iść do nich i skontrolować czy są spakowani. Mimo iż mają 25 lat,
są jak dzieci.
-Heej, Rafał, spakowałeś się już do końca?- zapytałam stojąc
w drzwiach.
-Taak, mam wszystko- powiedział nie odrywając wzorku od
telewizora.- Szkoda, że nie jedziesz… Tadzio będzie tęs… -urwał widząc moją
minę- No co taka prawda…
-Dlaczego wam tak zależy, żeby mnie zeswatać?
-Nam? Niee, wcale, masz chyba jakieś urojenia…
-Może pozwolicie, że ja sama będę decydować o moim życiu?
-Spokojnie, Mała.
-Prosiłam…
-No dobrze. Nie będziemy się wtrącać-powiedział Rafał,
chociaż wiedziałam, że na pewno będzie inaczej.
Wróciłam do swojego pokoju i powoli zaczęłam pakować moją
walizkę, w tajemnicy przed braćmi. Do
godziny 22 zdążyłam wszystko spakować. Poszłam się wykąpać i położyłam się
spać.
*
Budzik zadzwonił o godzinie 11. Ubrałam krótkie szorty i
luźną bluzkę, a moje długie brązowe
włosy spięłam w wysokiego kucyka.
Zbiegłam szybko po schodach. Zrobiłam kawę i zaczęłam
szykować śniadanie. Gdy już wszystko było gotowe, usiadłam przy stole pijąc capucinno i
czekając na braci. Nie minęło 15 minut a na dół zszedł ubrany już Rafał.
-Gdzie Łukasz?
-No gdzie? Śpi.- mruknął.
-A ty co taki nie w humorze?
-Nie wyspałem się.
-Pośpisz w samolocie.- uśmiechnęłam się lekko.
-W cuda wierzysz?- zaśmiał się bramkarz.
-Ooo, śpiąca królewna nadeszła- zawołałam gdy Łukasz zwlekł
się po schodach w piżamie.
-Spadaj Mała. Dajcie mi kawy- jęknął.
-Masz- podałam mu kubek- Ty też nie wyspany?
-Tiaa.. mruknął.
-To co wy oboje w nocy robicie?- zdziwiłam się.
Bracia tylko popatrzyli się na siebie i uśmiechnęli pod
nosem.
-Wiedziałam. FIFA.- mruknęłam niezadowolona.
*
-Chłopaki! Już 13, jedziemy!- piłkarze włożyli torby do
bagażnika.
-Tylko jedź powoli, proszę!- powiedział Łukasz zajmując
miejsce koło mnie.
-Okej, mamy czas.- odparłam i ruszyłam w kierunku lotniska.
*
-No to pa, kochani- powiedziałam całując braci w policzek.
Podobnie pożegnała się Ala z Waldkiem.
-Ej my też chcemy!- zawołał Marian, Paweł i Robert.
-No dobra- westchnęłyśmy i poszłyśmy pożegnać się z resztą
drużyny.
-Naprawdę szkoda że nie jedziesz.- szepnął mi do ucha
Tadeusz i przytulił mnie mocno.
-Może kiedy indziej- uśmiechnęłam się. Piłkarze przygotowali
się do wejścia na samolot.
-Trenerze! Poczekajcie!- to był Mateusz, który jak zawsze
się spóźnił. Na szczęście tym razem zdążył.
-Adres trener prześle mi smsem- powiedziała Alka, która
pojawiła się koło mnie. Tak, trener
wiedział o naszej niespodziance.
-No to do jutra kochana.- przytuliłam przyjaciółkę na
pożegnanie i poszłam do mojego auta.

Kocham to, kocham to, kocham to, kocham to, kocham to, kocham to, kocham to, kocham to, kocham to, kocham to, kocham to, kocham to, kocham to. Piszcie dalej, bo ja i Pawełek już się doczekać nie możemy. ♥♥♥
OdpowiedzUsuń