piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 4.

Następnego dnia rano obudził mnie radosny śmiech Lenki.
-Maaaamusiu!Pójdziemy na spacerek?-zapytała.
-Eee..mm...możemy iść.Ale to później dobrze?A tak wogóle to gdzie jest wujek?
-W salonie.
-O jezu...zapewne w Fifę gra c'nie?-zapytałam powoli wstając z łóżka i ubierając na siebie
swoją bluzę z WKS'U.
-Chyba taak.-powiedziała i zajęła się bawieniem lalkami.
Poszłam do kuchni zrobić sobie kawę.Po chwili weszłam do salonu.
-Ech..jak dziecko.-westchnęłam na widok śpiącego Waldka z konsolą w ręce.Wyłączyłam telewizor
i rzuciłam go poduszką.-Pobudka!Od samego rana nołlajfisz w Fifę...-zaśmiałam się.
-Jak to Marian mówi,dzień bez nołlajfienia dniam straconym.
-Głupki...idziemy na spacer z Lenką?-zmieniłam temat.-Tylko się ogarnę.
-No jasne!-ucieszył się piłkarz.
Pół godziny później byliśmy już w parku.W pewnym momencie zadzwoniła do mnie Lilka,z pytaniem
czy nie poszłabym z nią może dziś na zakupy.
-Waldziu idę dziś z Lilką na zakupy,zostaniesz z Leną prawda?-zapytałam.
-Pójdziemy z Leną do Mariana.
-Ech..no dobrze.-uśmiechnęłam się.-Tylko uważajcie na nią oboje.
-No będziemy,będziemy przecież.
-To dobrze.-powiedziałam.
-Mamusiu pograsz z nami w piłkę?-zapytała Lenka.
-Haha jasne.-zaśmiałam się i dołączyłam do zabawy.
Więc około 17 umówiłyśmy sie z Lila na zakupy w Arkadach Wrocławskich.
-Hej kochana.-przytuliłam przyjaciółkę.
-No heej.
-Haha jak tam po wczoraj?-zapytałam.
-Nawet nieźle.Ale jak wychodziłam to Rafał oczywiście nołlajfił w Fifę a Łukasz gdzieś wgl
zniknął.-zaśmiała się.
-Hahahhaha ciekawe jak tam Lena.Waldek zabrał ją do Mariana więc wiesz.
-Nie przejmuj się.Napewno Weronika się nią zajęła,bo oni zapewne nołlajfią w Fifę...
-A to napewno..
-A słuchaj że tak się zapytam...-rzekła Lila przeglądając jakies koszulki w H&M.-Opowiesz mi
trochę o Tadeuszu?Znaczy ogółem co o nim wiesz..
-Hm..no to znam go dość długo,wiesz w Śląsku gra już długo.Na ogół fajny chłopak,ale tak jak
Ci powiedziałam bardzo pewny siebie,bezczelny,nigdy nie przyznaje się do błędów,nie znosi
porażek...ale widziałam że wczoraj świetnie się z nim bawiłaś...-zaśmiałam się.
-No świetnie.-odpowiedziała.
-Mmhm..czyżby szykowało się coś więcej?-za to pytanie oberwałam torebką od Lilki.
-Ala weź...Ty to masz bują wyobraźnię wariatko..chodźmy lepiej na kawę co?-zmieniła temat.
-No pewnie,chodźmy.-uśmiechnęłam się choć w głębi ducha wiedziałam że Lila kręci z Tadziem.
Ogólnie to dzień minął mi zajebiście.
Następnego dnia odwiozłam Lenkę do przedszkola,a sama pojechałam na trening na Oporowską.
-Oo hej Lila.Widzę że w nowej bluzeczce dzisiaj.-zaśmiałam się.
-No a jak.A gdzie reszta chłopaków?
-Eemm..Rafał goni Mateusza między krzesełkami,Marian chyba śpi na ławce rezerwowych...Łukasz i
Waldek rzucają się korkami a reszta jest chyba w szatni.
-Haha jak dzieci..
Po chwili na boisko wszedł trener Levy a za nim przyszła reszta piłkarzy.
-Chłopaki!Ogłoszenie parafialne!-krzyknął.-Jutro jedziecie na Cypr.Na obóz.Więc wszyscy jutro
o 14 na lotnisku.kto sie spóźni ten leci w składzie na bagaż.-pogroził im palcem.
-No to Marian.-zaczął się śmiać Mariusz.
-Dzięki.Miło.A Ty będziesz leciał na dachu gamoniu.
-No chyba nie.
-Więc ja tylko ostrzegam.-powiedział trener.
-A wy dziewczyny jedziecie z nami?-zapytał Tadzio patrząc na Lilkę.
-Em..my nie możemy niestety..-odpowiedziała choć tak na prawdę miałyśmy zrobić im niespodziankę
i jednak przyjachać.
-Właaaśnie.-zgodziłam się z przyjaciółką.
-Szkoda no..-Tadzio momentalnie posmutniał.
-A teraz 15 kółek na rozgrzewkę!-wrzasnął treenr Levy.
-O niee..-jęknął Waldek.
-O tak.
Razem z Lilą usiadłyśmy na trybunach i zaczęłyśmy przyglądać się treningowi chłopaków.
-Lila....Tadzio się na Ciebie patrzy.-powiedziałam do przyjaciółki.Ta momentalnie zmierzyła
mnie wzrokiem.
-Widzę.
-A może nasz obrońca się zakochał?-zaśmiałam się.
-ALKA!-syknęła.
-No co?Prawdę mówię..
-Głupol...-westchnęła Lila i zaczęła baczniej obserwować trening.

1 komentarz: